Szkoła Romana Giertycha ma być przede wszystkim bardziej restrykcyjna. Najnowszym pomysłem wicepremiera, doskonale wpisującym się w ten nurt, jest stworzenie placówek dla uczniów sprawiających problemy. Na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej szef resortu edukacji zapowiedział powołanie zespołu ds. przygotowania programu dla szkół o szczególnym nadzorze pedagogicznym.Łódzcy specjaliści alarmują, że tworzenie "gett" problemu szkolnego gangsterstwa nie rozwiąże. W starych zaniedbanych dzielnicach miasta, jak Bałuty, a także na wielkich osiedlach Widzew czy Retkinia, gdzie najczęściej pojawiają się patologie, są szkoły, które już zmieniły się w getta. Trzeba szukać sposobów na ich likwidację, a nie tworzenie kolejnych.- Izolacja dzieci nie jest najlepszym pomysłem, zwłaszcza że w zwykłych szkołach też są pedagodzy, którzy powinni radzić sobie z problemami. Decyzja należy jednak do ministra, a my jak zwykle będziemy musieli się podporządkować - mówi Jadwiga Kubiak, dyrektor Gimnazjum nr 42 przy ul. Dubois w Łodzi.Są jednak nauczyciele, którzy uważają, że to może okazać się doskonały pomysł. - Ten problem był przez lata zaniedbywany i stąd pojawiają się kłopoty. W każdej szkole są uczniowie, z którymi trudno pracować. Trzeba im pomóc, ale znalezienie odpowiedniego sposobu wymaga dyskusji - zaznacza Bogdan Szrejner, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 91 przy ul. Kasprzaka w Łodzi.Zdaniem dyrektora, specjalne placówki dla nieprzystosowanych mogą pomóc. - Oczywiście, jeśli będą tam pracować ludzie z odpowiednim przygotowaniem, którzy wiedzą, jak przeciwdziałać agresji - dodaje Bogdan Szrejner. - Jeśli nie podejmiemy stanowczych działań, przypadki terroryzowania grupy przez jednostki będą się powtarzać.Do takiej sytuacji doszło w ubiegłym roku m. in. na łódzkiej Retkini, gdzie 9-latek, uczeń trzeciej klasy szkoły podstawowej, terroryzował kolegów i nauczycieli. Bił, wyzywał i rzucał w dzieci niebezpiecznymi przedmiotami. Nie mogli poradzić sobie z nim wychowawcy wspierani przez kuratorium, rodzice, pedagodzy... W końcu, po wielodniowych protestach rodziców innych dzieci, chłopiec został przeniesiony do nowej szkoły. Czy wykwalifikowani nauczyciele poradziliby sobie z kilkusetosobową grupą uczniów z podobnymi problemami? Trudno w to wierzyć...
źródło: www.wiadomosci24.pl